Hej! Właśnie wróciłam z Białki, gdzie pojechałam z tatą na trzy dni na narty. Mało, ale zawsze :) W tym roku doszła nowo otwarta trasa, co nie zmienia faktu, że już od lat Białka Tatrzańska chyba jest najlepszym miejscem dla narciarzy w Polsce. W chwili obecnej liczba tras i wyciągów sprawia, że nawet w najdłuższej kolejce czeka się kilka minut maksymalnie. Jeżdżę na nartach od kilkunastu lat, odwiedziłam z rodzicami i różnego rodzaju obozami wiele miejsc, ale nigdzie w Polsce nie ma tylu możliwości, dla jeżdżących jak w Białce. Mimo długoletniego stażu narciarskiego nie jestem narciarzem wybitnym, nie nazwałabym się nawet narciarzem dobrym. Przebyta kontuzja nie powstrzymała mnie od jazdy ale zahamowała skutecznie moją odwagę i w chwili obecnej staram się jeździć przede wszystkim bezpiecznie. Mimo wszystko każda z tras jest dla mnie OK, żadna nie jest tak trudna żeby nie dać rady.
No ale, przecież nie o tym jest ten blog! Najważniejsza sprawa - outfit walentynkowy! Tym razem brak serduszek i koloru czerwonego w stroju, ale przynajmniej temperatura pozwoliła na lżejsze odzienie. Prezentów z lubym sobie nie dawaliśmy bo mamy pewien plan, który mam nadzieję niedługo wypali i efektem pochwalimy się tutaj. No to koniec pitulenia, bo ani ze mnie spec od nart ani pisarz wybitny co najwyżej podobno ubrać się umiem czasem fajnie, więc to Wam pokażę:
sunglasses: Reserved | dress: Promod | knitwear: Ptak Moda (Pola) | vest: Vero Moda | bag: H&M | shoes: Deichmann
skull ring: H&M | flowery ring: second hand | ring with leather: from aunt | watch: Michael Kors