poniedziałek, 28 września 2015

Summer Dying Loud.

   Summer Dying Loud to festiwal, na którym bywam od kilku lat. Organizowany jest w Aleksandrowie Łódzkim we wrześniu aby godnie i z przytupem zakończyć wakacje. Ci, którzy czasami zaglądają na mojego bloga to dobrze wiedzą jak wyglądały moje poprzednie outfity przywdziane z wyżej wymienionej okazji.
   Jak zwykle było świetnie, super muzyka, super klimat. Począwszy od rodzimego Proletaryatu, przez Pandemonium czy Acid Drinkers aż do Vadera a to tylko namiastka tego co można było obejrzeć. Moim odkryciem tegorocznej edycji zdecydowanie było kończące cały festiwal Obscure Sphinx, byłam pod dużym wrażeniem profesjonalizmu kapeli na koncercie, ale jak posłuchałam jeszcze w domu kilku utworów to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jestem zachwycona. Polecam, posłuchajcie!


    Teraz przejdźmy do meritum mojego bloga czyli zdjęć,



leather: CH Ptak | turtleneck dress: Zara | rings+bag: H&M | shoes: TK Maxx


cardigan: UNIF



Przypominam o moim IG, na pewno jeśli znajduję się na jakimś koncercie czy festiwalu to tam się tego dowiecie!

poniedziałek, 14 września 2015

GRRRRLLL

źródło: Pinterest

Hej dziewczyny! Prezentuję Wam dzisiaj look pubowo-wyjściowy (tzw. standard) w czerni (czyli prawie jak zawsze ;)). Rockowo, kobieco, zadziornie - tak jak baby lubią najbardziej.



tunic: H&M | trousers: from friend <3 | shoes: H&M 



bindi: Claire's | bag: second hand (River Island)


rings: H&M

sobota, 5 września 2015

postanowienia

Cześć. Pod wpływem pewnej osoby postanowiłam właśnie tu, na moim blogu, który do tej pory nie był w żadnym aspekcie pamiętnikiem a bardziej albumem moich wyjściowych stylizacji, napisać coś ważnego. Oficjalnie postanawiam ogarnąć się zamiast udawać, że pole dance raz w tygodniu i regularność posiłków + kilkanaście kilo mniej w stosunku do ubiegłych lat mi wystarczy. Nie wystarczy. Cieszą mnie komentarze znajomych na temat schudnięcia ale... nadal czuje się świnką Pigi, tą grubszą. Wiele kosztuje mnie napisanie to tu, w miejscu, w którym każdy będzie mógł to przeczytać bo jak już wspominałam, nie jest to miejsce gdzie się rozpisuje na temat życia osobistego, kompleksów i problemów. Wiele kosztuje mnie przyznanie się do tego przed większym gronem ludzi, bo jestem człowiekiem wbrew pozorom zamkniętym i stwarzającym w okół siebie otoczkę kobiety zadowolonej z własnego wyglądu i bardzo pewnej siebie. To tylko gra, złudzenie, kłamstwo. Potrzebuję ciągłej motywacji, nie poddaję się łatwo ale równie ciężko jest mi przyjąć fakt, że to będzie trwało. Będzie trwało pewnie dosyć długo zanim dojdę do punktu swojego życia gdzie wygląd jest 100% dopełnieniem wnętrza. Specyfika mojej pracy sprawia, że nie zawsze mam możliwość zajrzeć do klubu fitness, ale obiecuje sobie samej w takie dni robić coś ze sobą chociaż w domu. No i jedzenie, co z tego, że jestem książkowym przykładem idealnie rozplanowanego godzinowo planu posiłków i przestrzegam tego choćby nie wiem co skoro znajdują się w moim jadłospisie rzeczy niezdrowe, tłuste. Koniec. Powtarzam raz jeszcze: koniec z tym etapem życia. Mam nadzieję, że za rok czy półtora podwoję swój sukces, który osiągnęłam do tej pory. Jeśli tak, na pewno się pochwalę!

Teraz standardowo zapraszam do obejrzenia stylizacji "BLEKHOLOWEJ", czyli jedyna opcja wyjścia ze znajomymi w tym obrzydłym mieście jakim są Pabianice.


sunglasses: no name | turtleneck: Zara | watch: Michael Kors | jeans: Madox Design | bag: CH Ptak | heels: H&M